Chapter 3

Ojciec wiedział. Ja sprawdzam

Ojciec wiedział.

Nie wszystko, ale wystarczająco dużo, żeby się nie zastanawiać.

Wiedział, co jest pracą, co obowiązkiem, a co fanaberią.

Wiedział, kiedy się wstaje i po co się wraca do domu.

Wiedział, że trzeba.

To „trzeba” nie miało przypisu ani źródła.

Po prostu było.

Ja sprawdzam.

Sprawdzam opinie.

Sprawdzam alternatywy.

Sprawdzam, czy to na pewno ma sens.

Sprawdzam, czy ktoś już to robił i czy mu się udało.

Sprawdzam siebie, zanim zrobię cokolwiek, co wygląda na decyzję.

⸻ Ojciec podejmował decyzje.

Ja podejmuję wersje próbne.

To brzmi rozsądniej.

Bezpieczniej.

Nowocześniej.

Jakby ryzyko było czymś, co da się rozłożyć na raty.

⸻ Kiedyś myślałem, że przewagą mojego pokolenia jest świadomość.

Wiemy więcej.

Czujemy więcej.

Rozumiemy więcej.

Mamy słowa na rzeczy, które wcześniej były tylko napięciem w ciele.

Problem w tym, że świadomość rzadko przychodzi sama.

Zazwyczaj przychodzi z wątpliwością.

A wątpliwość jest bardzo rozmowna.

Ojciec nie analizował.

Ja analizuję wszystko.

⸻ Zanim coś zrobię, chcę wiedzieć: czy to dobre, czy to odpowiedzialne, czy to się opłaca, czy to mnie nie zniszczy, czy to jest „w porządku”.

Lista jest długa, ale uspokajająca.

Dopóki sprawdzam, nie muszę działać.

Ojciec działał, nawet jeśli nie był pewien.

Ja wolę być pewien, nawet jeśli nic nie zrobię.

⸻ Ojciec miał prosty system.

Ja mam aplikacje.

On ufał doświadczeniu.

Ja ufam danym.

On mówił: „zobaczymy”.

Ja mówię: „sprawdzę”.

Czasem mam wrażenie, że to tylko bardziej skomplikowany sposób na to samo czekanie.

⸻ Mówi się, że nasze pokolenie ma wybór.

To prawda.

Mamy ich za dużo.

Wybór jest świetny na początku.

Daje poczucie wolności.

Potem zaczyna ważyć.

Każda decyzja ma alternatywę, a każda alternatywa ma swoją wersję życia, którego nie wybrałeś.

Ojciec nie musiał się z tym mierzyć.

Ja mierzę się z tym codziennie.

Zanim wstanę z kanapy.

⸻ Ojciec nie mówił o sensie.

Ja o nim czytam.

Ironiczne jest to, że im więcej czytam o sensie, tym rzadziej go czuję.

Jakby sens nie lubił być sprawdzany.

Jakby pojawiał się tylko wtedy, kiedy ktoś przestaje się upewniać, czy ma prawo go mieć.

⸻ Piszę to oczywiście z pozycji kogoś, kto ma dostęp do wiedzy.

To też jest wygodne miejsce.

Można w nim długo siedzieć.

Ojciec nie miał luksusu sprawdzania.

Ja mam luksus wahania.

Nie wiem, które z nas było mądrzejsze.

⸻ Ojciec wiedział.

Ja sprawdzam.

I coraz częściej mam wrażenie, że robimy to samo.

Tylko ja nazywam to rozwojem.