Nie byłem zmęczony jak mój ojciec.
Byłem zmęczony nowocześnie.
Ojciec wracał z pracy i siadał.
Ja wracam i jeszcze coś sprawdzam.
On patrzył w ścianę.
Ja w ekran.
On milczał.
Ja odpowiadam na wiadomości.
Różnice są oczywiste.
Dzięki nim łatwo uwierzyć, że to zupełnie inna historia.
Zmęczenie też było inne.
Bardziej eleganckie.
Lepszej jakości.
⸻ Nie mówiłem, że jestem zmęczony.
Mówiłem, że „dużo się dzieje”.
To zdanie ma w sobie ruch.
Energię.
Ambicję.
Nikt nie zapyta, czy potrzebujesz pomocy, jeśli mówisz, że dużo się dzieje.
To zdanie zamyka temat, zanim zdąży się otworzyć.
Zauważyłem, że im bardziej jesteśmy zmęczeni, tym lepiej to maskujemy.
Zmęczenie trzeba dziś umieć sprzedać.
Najlepiej jako zaangażowanie.
⸻ Ojciec był zmęczony ciałem.
Ja byłem zmęczony głową.
To brzmi lepiej.
Bardziej współcześnie.
Prawie jak wybór.
⸻ Zawsze byłem „w trakcie”.
W trakcie projektu.
W trakcie zmiany.
W trakcie ogarniania.
Stan „w trakcie” jest wygodny.
Nie trzeba w nim nigdzie dochodzić.
Wystarczy być zajętym.
Ojciec był zmęczony po pracy.
Ja byłem zmęczony jeszcze przed nią, ale za to z dobrym planem na wieczór.
Plan polegał na tym, że odpocznę później.
⸻ Miałem energię.
Przynajmniej tak mówiłem.
Czasem nawet w to wierzyłem.
Zmęczenie przyszło niepostrzeżenie.
Nie przyszło jak ściana.
Przyszło jak tło.
Coś, co zawsze jest, więc przestajesz to zauważać.
Jak szum w lodówce.
Dopóki ktoś nie zapyta: „Słyszysz to?
” Wtedy słyszysz.
⸻ Ojciec nie mówił, że jest zmęczony, bo uważał, że tak trzeba.
Ja nie mówiłem, bo uważałem, że już tak nie trzeba.
Różnica była czysto teoretyczna.
⸻ Zauważyłem, że potrafię wszystko wyjaśnić.
Dlaczego nie mam siły.
Dlaczego teraz nie.
Dlaczego jeszcze chwilę.
To są dobre wyjaśnienia.
Racjonalne.
Dorosłe.
Takie, których nikt nie podważa, bo wszyscy mają podobne.
Zmęczenie stało się czymś prywatnym.
Jakby było sprawą do ogarnięcia w wolnym czasie.
⸻ Nie byłem zmęczony życiem.
Byłem zmęczony jego obsługą.
To ważne rozróżnienie.
Pozwala długo udawać, że problemu nie ma.
⸻ Piszę to oczywiście o sobie.
Choć coraz częściej mam wrażenie, że to liczba mnoga.
⸻ Ojciec nie miał języka do zmęczenia.
Ja mam ich kilka.
Żaden nie służy do powiedzenia wprost: „Nie daję rady.
” ⸻ Więc byłem zmęczony inaczej.
Nowocześnie.
Cicho.
Z poczuciem, że jeszcze chwilę wytrzymam.
I to właśnie najbardziej mnie z nim połączyło.