Najpierw przestałem tłumaczyć.
Nie ludziom.
Sobie.
⸻ Przez lata wszystko miało powód.
Zmęczenie.
Brak czasu.
Okoliczności.
To były dobre powody.
Działały.
Utrzymywały porządek.
Pozwalały funkcjonować bez zadawania pytań, które nie miały szybkich odpowiedzi.
Potem zauważyłem, że już nie muszę ich używać.
⸻ Nie musiałem mówić, że „jest okej”.
Nie musiałem wyglądać na zajętego.
Nie musiałem żartować pierwszy.
Nic złego się nie stało.
⸻ Kiedy nie udajesz, robi się cicho.
Nie dramatycznie.
Technicznie.
Jakby ktoś wyłączył dźwięk tła, do którego byłeś tak przyzwyczajony, że brałeś go za część siebie.
⸻ Zauważyłem, że bez udawania jestem wolniejszy.
Mniej spójny.
Mniej efektowny.
I po raz pierwszy od dawna — prawdziwy.
⸻ Ojciec nie udawał.
On po prostu taki był.
Ja udawałem długo, bo wiedziałem, że można inaczej.
To też była forma ambicji.
⸻ Piszę to oczywiście o sobie.
Inni ludzie są sobą bez wysiłku.
⸻ Bez udawania nie ma narracji.
Nie ma historii, którą można opowiedzieć w windzie.
Nie ma wersji skróconej.
Jest dzień, który trwa tyle, ile trwa.
I człowiek, który nie musi go poprawiać.
⸻ Gdy nie musisz już udawać, nie stajesz się lepszy.
Stajesz się mniej zmęczony.
To wystarcza na początek.
⸻ 🔹 Zdanie-nóż Udawanie nie polegało na byciu kimś innym.
Polegało na byciu ciągle kimś do obrony.